Walka ze sobą


  Każdy z nas walczy, każdy ma jakiś problem lub coś, z czym sobie nie może, bądź nie umie poradzić. Bezsilność, która wtedy przenika ciało, jest tak mocna, że nie w sposób z nią walczyć.

Na świecie są wojny, są napady, zamachy, zabójstwa, terror i reżim — lecz największa walka ma miejsce w nas. W środku. W naszej duszy, głowie, ciele i sercu. To tam dzieje się coś, co najbardziej nas może zabić. Powoli i bardzo boleśnie.
Walka z samym sobą jest niebezpieczna, jest najgorszą z możliwych, ponieważ oprawcą, jesteś Ty sam. 
Sam siebie atakujesz, zabijasz i ranisz, a skoro potrafisz ranić sam siebie, to w fali frustracji, nieświadomie ranisz innych. Gorszą sprawą jest, jeżeli ktoś, kto posiada Twoją część serca — godzi ją cierniami, a krew spływa pomału. Reakcja wiązana. Mieszanka wybuchowa, która Cię rozsadza od środka.

Skoro jesteś ranny — jesteś też słaby i bezsilny. To co Cię ogarnia, sprawia, że chcesz się gdzieś schować, w ciemnym miejscu, w kącie — najlepiej z kocem, własnymi myślami, które przeszywają głowę niczym piła mechaniczna.
To wszystko sprawia, że jesteś podatny na kolejne ciosy, kolejne rany i zadrapania. To wszystko sprawia, że ból jeszcze mocniej Cię ogarnia, a łzy leją się potokiem, niczym cholerny wodospad, który i tak nie ukoi bólu.

Walka z własnymi myślami jest najgorszą z możliwych walk.

Ile razy byłeś na granicy ?
Ile razy chciałeś się poddać ?
Ile razy musiałeś cierpieć, by tę walkę wygrać ?


Myśli się błąkają, przeszywają mózg. Głowa pęka, oczy szczypią, brak apetytu, a światło dzienne drażni. Znasz ten stan, gdy nawet pieprzony ptak, śpiewający radośnie o poranku Cię wkurwia ?

Najgorsze co wtedy możesz zrobić, to uciec do używek — to gwóźdź do Twojej trumny. Oni tylko czekają na Twój upadek. Czekają, aż polegniesz, będziesz kompletnym wrakiem, poddasz się. Wtedy zlecą się niczym sępy do padliny, by rozszarpać Cię do końca, pożreć, by nic z Ciebie nie zostało. Aż całkowicie znikniesz.

Walka ze sobą. Jak ją przegrasz — nie będzie odwrotu, nie będzie rewanżu, nie będzie drugiej rundy, ani dogrywki. Przegrasz — koniec. W tej walce nie ma rzutów karnych.

Walcz — ile tylko będzie trzeba. Nie poddawaj się, chociaż problemy zewsząd nachodzą niczym lawina, bo jak się wali to już grupowo. Zawsze tak jest. Nieszczęścia lubią chodzić parami, grupami. Ba, stadami nawet.
Walcz, chociaż Twoje życie, to wieczna walka z samym sobą. Nie pojmuję jednak, czemu mimo tego, że musisz walczyć sam ze sobą, często też atakujesz innych.

Tyle krzywd, kłamstw, wylanych łez. Tylko po co? W imię czego?

Mój tata, kiedyś mi powiedział coś, co bardzo utkwiło w mojej głowie. Mój tata jest osobą, która nieświadomie bardzo psychicznie mi pomaga.

Dno jest po to, aby się od niego odbić. Jeżeli nie dojdziesz do dna - nie będziesz miała się od czego odbić i zaczniesz dryfować.