Matko wyluzuj! Daj dziecku spokój.


Każda matka chce dla dziecka tego, co najlepsze, niewątpliwie. Matka jest, gdy dziecko tego najbardziej potrzebuje, wyciera łzy, goi rany, jest najlepszym przyjacielem. Jest także nauczycielem, który uczy życia, uczy przetrwania w tym ciężkim świecie, chroni przed złem i kocha całym sercem, każde swoje dziecko taką samą miłością, bo serce ma ogromne. Są też matki, które przesadzają...

Czasem matka dba o dziecko za bardzo, mówiąc krótko przesadza. Wiem, że w zamiarach ma tylko i wyłącznie dobro dziecka i jak najlepsze ochronienie go przed złym światem. To jak najbardziej zrozumiałe zachowanie. Niestety trzymanie dziecka pod kloszem, nie jest wcale dobre, wręcz źle wpływa na dziecko i jego późniejsze życie.

Upadło? To zapewne wstanie.
Przytoczę taką sytuację z życia. Dziecko się bawi w domu, biega, skacze, jak to dziecko. Ma dużo energii i chęci do życia. Porozrzuca zabawki tu i tam, biegnie i potyka się lekko o zabawkę, ląduje na ziemi. Nie uderzając się przy tym zbyt mocno, nie płacze. Matka podbiega zaczyna panikować, podnosi dziecko, tuli i co robi maleństwo? Zaczyna płakać.
Płacze nie dlatego, że go boli. Płacze dlatego, że mama zaczęła się przejmować, tulić i zrobiła szum o nic. Gdyby poczekała i zobaczyła reakcję dziecka, nie robiąc żadnego grymasu na twarzy, to jestem pewna, że dziecko po prostu by się podniosło i bawiło dalej.

Wybrudzisz się!
Kupiłaś mega ciuszek w Zarze? Zrobiłaś z dziecka „małego dorosłego"? Nie oczekuj od niego, że się nie pobrudzi. Przecież to dziecko, zawsze i wszędzie potrafi się wybrudzić. Czasami widzę na placach zabaw matki, które do dziecka wołają „Kochanie nie wchodź tam, wybrudzisz się!” albo „Nie dotykaj tego piasku, będziesz brudna/y!". Szlag mnie jasny trafia. Dziecko chce się BAWIĆ, a nie pozować i wypełniać Wasze ego. Chcesz się pochwalić czystym i dobrze ubranym dzieckiem, czy wolisz, aby Twoje dziecko było szczęśliwe? Nie hamuj go, bo się ubrudzi, to najlepsza frajda. Ubierz na plac zabaw coś, co sobie swobodnie wybrudzi, ewentualnie weź coś na przebranie.

Zostaw to, mama zrobi.
To jest coś, co najbardziej mnie irytuje. Robienie z dziecka kaleki. Dziecko chce się uczyć nowych umiejętności, ale matka mu nie pozwala, bo robi to za dziecko. Jest bałagan w pokoju? Niech posprząta samo. Chce jeść (tu tyczy się starszych) sam/a sobie niech zrobi, nie podawaj pod nosek, nie usługuj, nie zawsze będziesz obok. Przyzwyczaisz dziecko do tego, że wiecznie będzie mieć wszystko podawane pod nosek, a jak się nosek ubrudzi to przylecisz z chusteczką i wytrzesz. Nie rób tego. A co gdy będzie dorosłym człowiekiem?
Nie poradzi sobie, bo wiecznie będzie oczekiwać Twojej pomocy, bądź pomocy innych ludzi, od których będzie oczekiwać usługiwania. Nie poradzi sobie samodzielnie. Automatycznie stanie się upośledzone emocjonalnie. A potem nie narzekaj, że ciągle słyszysz „Mamo! Podaj/zrób/daj.".

Moje dziecko jest najpiękniejsze, najcudowniejsze !
Każde dziecko takie jest, każda matka takie ma, nie rozumiem jednak tego wyścigu szczurów matek. Ja wiem, że fajnie jest się pochwalić nowymi umiejętnościami dziecka, ale na Miłość Boską, jak widzę czasami posty typu: „Moja 3-miesięczna córka już sama siedzi” albo „No, a mój synek ma 5 miesięcy i już sam na nocnik się załatwia”, to krew mnie zalewa.
Nie dlatego, że moje dzieci tak „szybko” nie usamodzielniają się, nie, wcale nie zazdroszczę. Współczuję tym dzieciom, że przez przerost ambicji matki, muszą tak cierpieć. Trzymiesięczne dziecko jedynie sobie poleżeć może, ewentualnie przewracać się na bok, nie siedzieć, a pięciomiesięczne nie czuje, kiedy mu się chce, po prostu robi w gacie, kontrola tych czynności przychodzi później.

Nie mam innych tematów, pogadajmy o naszych dzieciach...
I tutaj czasami bierze mnie na oddanie obiadu. Jak można ciągle gadać o dzieciach? Czasami się zastanawiam, czy te matki w ogóle z kimś rozmawiały, gdy nie były matkami. Ja też jestem matką, ale jestem też kobietą, nie chcę ciągle gadać o dzieciach. Nie mam klapek na oczach, widzę także siebie i moje potrzeby. Chcę pogadać o czymś innym, ale czasami się nie da, bo znajdzie się taka co o niczym innym do Ciebie nie gada, tylko temat „Dziecko, to, a ona tamto” i tutaj łączy się punkt z tym wyżej - przechwałki.

Moje dziecko zrobiło kupę, pochwalę się tym... 

Najlepiej na Facebooku, żeby widzieli wszyscy. Serio, nie w smak mi oglądać, to co wydaliło z siebie Twoje dziecko, udało mu się? To super! Tylko po co robisz fotkę i piszesz o tym? Jakby się przyjrzeć, to można z bliska dostrzec co dziecko jadło. NIE RÓB TEGO.
Twoje dziecko ma jakieś zmiany w okolicach około pieluszkowych? Ok, poradź się, ewentualnie idź do lekarza. Błagam, nie rób dziecku zdjęcia miejsc intymnych, nie wstawiaj do internetu!

Będzie chory/a !!
O matko, jak mnie to wkurza. Jest lato, piękne słońce, a ja widzę dziecko w długim rękawie, czy spodniach. Nawet nie wiem jak to skomentować. Serio. Jesień - widzę dziecko opatulone na wszystkie strony. Czapka, szalik, gruba kurtka, widać, że dziecko się tylko męczy. Po co to, jeżeli nie wieje, temperatura pozwala, to dlaczego ubierasz dziecko jak zimą? Często zaczepiały mnie starsze Panie i pytały czemu moje dziecko nie ma czapki na głowie, otóż, gdy nie wieje a temperatura nie jest poniżej 12 stopni, moje dzieci czapek NIE NOSZĄ. Nie widzę w tym sensu. Sama sobie babo czapkę załóż, szalik i grubą kurtkę. Będziesz się dobrze czuła?
Są też takie co na dwór dziecka nie puszczą, bo jest trochę chłodniej, wiatr wieje (lekki wietrzyk), a słońce świeci. Dla mnie to przegięcie. Serio. A zimą to już wcale, bo śnieg, bo mróz. Chora/y będzie!

Czasami mam wrażenie, że niektóre matki wraz z porodem wydaliły mózg, ewentualnie im wycięto przez przypadek, a może tego mózgu nie miały jeszcze przed co może być bardzo prawdopodobne czytając posty typu „Jak wrobić faceta w dziecko?”, „Jak zajść w ciąże, mój chłopak nie chce jeszcze dziecka". Nogi się uginają. Serio.
Najczęściej też widać to po błędach, jakie popełniają w każdym niemal słowie owe matki. Ja rozumiem - każdy popełnia błędy, w tym i ja. Nie jestem mistrzem ortografii, jednakże znam podstawy, gdy wyłapuję błąd - poprawiam go. Przyjmuję wszystkie rady. Sprawdzam pisownie. Jest tyle sposobów. 


Nie zrozumiem jednak, jak można popełniać błędy tego typu:



Och błagam. Nie dość, że nie da się tego rozczytać, jest po prostu niezrozumiałe, to też czasami zdarza się, że można takie wywody czytać z zapartym tchem, ponieważ nie ma znaków interpunkcyjnych. Czasami mam ochotę wysłać kilka przecinków i kropek, co by na zapas owa matka miała. Ewentualnie słownik ortograficzny.

Matko, błagam. Daj dziecku prawidłowo się rozwijać, zgodnie z jego tempem, każde dziecko jest inne, szybciej lub wolniej się rozwija, takie są prawa natury. Nie rób nic na siłę, bo „koleżanki dziecko...”. Nie tędy droga. Sama z siebie, też pośmiewiska nie rób.




Post skopiowany ze starego bloga. Data publikacji : 31.01.2015