To Twoja wina, RODZICU !



Od jakiegoś czasu obserwuję zachowania rodziców i ich dzieci — nie to, że jestem idealną matką, bo wcale nią nie jestem, ale szlag mnie trafia, gdy widzę pewne zachowanie, do którego dojść nie powinno. Mowa o tym, że rodzice sami doprowadzają do tego, że ich dzieci uczą się łamania zasad i regulaminów. Po prostu mają w dupie to, czy dziecko postępuje dobrze, czy nie, bo pokazują, że można łamać ustalone zasady.

O czym mówię?

Jak wiesz, mieszkam we Władysławowie, jest to miejsce turystyczne, a ostatnio była majówka, niedługo też będą wakacje, a ja po prostu dostanę szału i krew ponownie mnie będzie zalewać, bo po prostu nie mogę patrzeć na głupotę wylewającą się z „turystycznych rodzin".


ZNAKI DROGOWE


Idzie ulicą szczęśliwa rodzinka, podziwiają tutejsze krajobrazy, dzieci beztrosko biegają po chodniku lub ... ulicy. Ludzie, przecież w tym właśnie czasie, czyli okresie sezonowym (maj-sierpień) jest największy ruch na ulicach. Do tragedii może dojść szybko, nawet gdy Ty obejrzysz się tylko, bo coś zwróciło Twoją uwagę. W takich miejscach nie spuszczaj dziecka z oczu, jeżeli puszczasz go samopas. 


PRZEJŚCIA PRZEZ JEZDNIE


Irytuje mnie to zarówno jako mieszkańca pieszego, jak i mobilnego. Nie raz zdarzało się mi oraz mężowi, że ktoś po prostu przechodził sobie przez ulicę w miejscu, gdzie nie ma pasów i wychodził nam centralnie przed maskę, mając przy tym nas kompletnie w dupie. Nie oglądają się nawet czy jedzie samochód i przechodzą, często z dzieckiem za rękę, pokazując przy tym nie rzadko "fakersa". To jest skrajna nieodpowiedzialność i pokazywanie dzieciom od najmłodszych lat, że tak można robić, bo co może im grozić. A kiedyś może się to skończyć źle, zarówno na wakacjach takiej rodzince, jak i nauczonemu tego zachowania dziecku — podczas podróży do placówki szkolnej.


ZAKAZY


Jest to coś, co wkurzyło mnie ostatnio na spacerze i w sumie to pchnęło mnie, aby napisać tego posta. Idąc sobie spokojnie spacerem „Aleją Gwiazd” we Władysławowie, podczas majówki, co widziałam? Gokarty, mnóstwo gokartów, ale nie żeby tylko dzieci. Dorośli z dziećmi.
Ja rozumiem, że te gokarty fajne są, można sobie pojeździć, popedałować, spędzić czas aktywnie za niezrozumiałe dla mnie kwoty (serio, trzeba być kretynem, by co roku się nabierać na te skandaliczne sumy, nijak mające do czasu użytkowania tego rowerku). Kurcze, super wszystko, tylko czemu w miejscu, gdzie co krok są znaki ZAKAZU jeżdżenia na rowerze i gokartach (tak, na znaku są namalowane gokarty oraz rowery — żeby nie było, że nie są świadomi).
Zwróciłam uwagę i to głośno dość trzem rodzinom i wiesz co? Zostałam zbluzgana przy moich i ich dzieciach. Dosłownie. Zostałam po prostu wyzwana. Przy dzieciach.
Piękny przykład dla dzieci, że można wyzywać innych za głoszenie prawdy i po drugie, w końcu idealne pokazanie dzieciom, że można mieć zasady głęboko w dupie i bezkarnie je łamać.

Czy potem można się dziwić, że te dzieci później rosną, zaczynają łamać zasady rodziców, a potem i nawet prawa? Następnie mamy obraz rodziców załamanych, bo „gdzie popełniliśmy błąd, czemu nie chce słuchać, czemu jest taki zbuntowany?”.

To Wy, drodzy rodzice, nauczyliście swoje dzieci, że tak mogą. Więc dlaczego teraz Wasze dzieci mają słuchać Was? I szczerze? Nawet mi was nie żal, bo zasłużyliście na to !

33 komentarze:

  1. Brawo! Święta prawda a później płacz i domysły gdzie zawiniliśmy? Rodzice sami są winni!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że jesteś tego samego zdania ;)

      Usuń
  2. Powiem tylko tyle: Min raz w tygodniu łapie małego nicponia który wyskakuje na ulice i łapie go w ostatnim momencie za kurtkę, mieszkam przy drodze szybkiego ruchu, matka idzie z telefonem i ma w dupie czy dziecko idzie czy nie...Zgadzam się z tym co napisałaś. Niestety, tak to również wygląda i u mnie. Kiedyś nam wyskoczyła mała dziewczynka przed maske...myslałam że dostae zawału...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko, też bym chyba zawał dostała 😱😱

      Usuń
  3. Dzieci zachowują sie dokladnie tak jak pokazuja im rodzice. No skoro mama tak robi to czemu nie ja?
    Bezmyślność i glupota

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzieci kopiują swoich rodziców we wszystkim. Przechodzisz na czerwonym bo droga pusta, ono też przejdzie nawet wprost pod nadjeżdżający samochód. Bo przecież mama tak robi. Dzieci to nasze lustra i możemy przeglądać się w ich zachowaniu. Nie podoba Ci się to odbicie ? Twoja wina rodzicu - święta prawda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie total a glupota, przechodzenie na czerwonym, bo jezdnia pusta. Po coś do cholery są te światła 😤😤

      Usuń
  5. Ja rozumiem, ze np. Ty masz rzut beretem nad morze, gdzie niektorzy z drugiego kranca Polski jada pol dnia, zeby sie tym nacieszyc. Tego Ci baaaaardzo zazdroszcze. Tak samo, jak ja mam blisko w góry, których niestety nie lubie. Wolałabym północ Polski. Rozumiem tez to, ze kazda normalna przecietna osoba ma prace, obowiazki i taki "wyskok" nad morze to rozrywka, nie lada wyczyn i "odskocznia od codziennosci". Czy 100, czy 500 km. Ale na litość boską, mamy swój rozum! My jechaliśmy 570 klocków, aby dojechać pod wskazany adres, gdzie mielismy moze jeszcze z 1 km do Ustronia Morskiego. Jazda autem była dla nas udręką, mieliśmy dość na samym starcie przy wjeździe do samego miasta. Dla mnie to był dramat. Umęczeni, musieliśmy przepuszczać beztrosko biegające po głównej ulicy dzieci! Same! Małe 2-4 latki. Dla mnie to nie do przyjecia, bo to nie plac zabaw do cholery! Bary za barem, ktore tez tych ludzi nakręcają, latają, jak opętani! Mowilam mojemu Tomkowi, ze my sie chyba z choinki urwalismy, albo tam taki zwyczaj panuje. Dla mnie to normalne jechac, wypoczac, ale rozsadek musi panowac! Rodzina na rowerze w piatke ciagnie sie na glownej ulicy i sie ciesza. Ja nie jestem swiętą krową, której należy ustąpić, ale samochód powinien mieć przejazd w miarę możliwości na głownej ulicy przeznaczonej dla czterokołowców zgodnie z ruchem każdego pojazdu osobowego, a nie, ze mi rekreacyjnie ktos "pyrka" pedałkami beztrosko machając, że jest "oł rajt, mamy wakacje Pani, co się sttesujesz"! Nosz kufa nóż się w koeszeni otwiera! Byłam raz, doooooobrze to wspominam, wrecz mi to w pamięci utknęlo. Dobrze, ze my chociaz mamy poukladane w glowie i mimo wszystko chce stanąć na wysokości, aby zagościć na wakacje w tym roku nad morzem, o ile zdrowie pomoze i beda dobre wyniki. Przeboleję durnotę ludzi dla moich dzieci, bo akurat one taboretow nie widza tak, jak my dorośli 😊😊😊 o żesz poemat mi wyszedł 😜 sie poirytowalam, bo wiem, jak jest,cale szczescie, ze nie widze tego na codzien, bo by mnie szlag trafil 😜

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No szlag by mnie trafił i dokopała bym do dupy ! 😤😤

      Usuń
  6. Tak to właśnie jest, gdy rodzice nie podchodzą do wychowania dziecka odpowiedzialnie! Ja miałam taki przypadek wczoraj. Jadę pod górkę i nagle kobieta z dzieckiem wychodzi na jezdnię. Co z tego,że to jej jest się łatwiej zatrzymać niż mi wyhamować pojazdem ważącym ponad tonę? Przecież ona może! A nie liczy się z tym,że zrobi krzywdę sobie i dziecku. Przełażenie tam,gdzie nie wolno to norma. Po co zrobić kilka kroków i dojść do przejścia dla pieszych? Rok temu byliśmy nad morzem i z tymi gokartami to jakaś porażka... Idzie człowiek spokojnie,a tu nagle jakiś mały dzieciak mało co w Ciebie nie wjeżdża. Dlaczego? Bo rodzic siedzi w smartfonie :) Ba! W piątek czekałam w aucie i wyszła madka z dwójką dzieci,żeby pojeździły na rowerach. W pewnej chwili patrzę,a chłopiec 3-4 lata wyjeżdża na ulicę,bo już mu się znudziło jeżdżenie po chodniku,a chwilę później przejechało rozpędzone auto. A mama co? Odwrócona tyłem siedzi na ławce i grzebie w telefonie. Nie wyobrażam sobie czegoś takiego. Dzieci biegają, krzyczą a rodzic ma wszystko w dupie,bo idąc na spacer akurat musi siedzieć na telefonie. Nie liczy się z niczym i nikim. To w gruncie rzeczy wynika i z tego jak tacy ludzie byli sami wychowywani, plus bezstresowe wychowanie,bo przecież jak zwrócę uwagę,to dziecko się oburzy. A niech się oburza,ale najpierw niech nauczy się żyć w społeczeństwie i przestrzegać norm. Najłatwiej zwalić wszystko na wiek, bo to okres buntu itd. Szkoda,że często jest to wina rodzica, który nie nauczył dziecka wszystkiego,albo co gorsze przyzwolił mu na to,aby nikomu nieokazywał szacunku. Skoro innym,to i sobie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skrajna głupota niektórych rodziców wciąż mnie zadziwia.

      Usuń
  7. Też bardzo mnie to denerwuje.
    Nie raz złapałam jakiegoś dzieciaka zanim wpadł pod samochód.
    Pod moim blokiem tak na prawdę mało jest miejsca, gdzie dzieci moga pobiegać i się pobawić, dookoła mamy drogę osiedlową po której idioci (bo inaczej nazwać tego nie umiem) jeżdzą po 60 na godzinę. A dzieci jakby nigdy nic latają, nie patrząc na zagrożenie. To wina rodziców.
    Mój syn trzyma się z dala i uważa, przez co często nazywany jest przez kolegów "babą" no ale uważam, że moge być spokojna w domu, bo wiem, że nie wpadnie pod auto, czy nie pójdzie gdzieś dalej.
    Ludzie sami sobie wychowują takich "raptusów", nie zwracają uwagi na przejścia, znaki czy inne zakazy i nakazy- a po coś to jest, prawda? Jeśli rodzic tego nie przestrzega, wiadomo, że dziecko inne nie będzie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nigdy nie byłam we Władku wiec nie wypowiem się nawet na ten temat...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu nie chodzi o zachowanie tylko w tej miejscowości, a w każdej innej...

      Usuń
  9. Zgadza się kochana, Ale co zrobisz? Jak widać rodzić przykładem jest dla dziecka i sądząc po tych opisanych przez ciebie sytuacjach, wcale nie pozytywnym🙄

    OdpowiedzUsuń
  10. głupota i bezmyślnośc rodziców. bo jak dojdzie do wypadku to czyja to bedzie wina? ja wiem, że mamy XXI wiek i takie tam, ale bez przesady....jak widze niektore mamuśki z nochalem w telefonie a dziecko sobie biega gdzie mu sie podoba nie patrzac nawet na innych to krew zalewa, a nie daj boziu jeszcze zwróc takiej uwagę to cię zgnoi.

    byłam ostatnio na placu zabaw z moją i mamuśka jedna nawijała przez telefon tyłem do swojego dziecka. nie dośc, ze jej córka smutna , bo matka nie zwraca uwagi i jeszcze ciąglę wołała "mama, patrz" to matka nic. jak moja jechala ze ślizgawki to sie cieszyłam coś tam do niej mówiłam a moja szczesliwa to zeby ta druga dziewczynka nie byla smutna to tez jej cos tam mowilam - radosc dziecka bezcenna. skonczylo sie to tym, że ta dziewczynka w koncu spadła z wiekszej wysokosci i UWAGA na moją 2latkę to jeszcze ja opierdol od mamuśki dostałam, że nie pilnuje swojego BACHORA -.- na szczęscie nic nikomu sie nie stalo, moja tylko zaczela plakac , bo sie wystraszyla . lepszego przykladu nie dalam, bo na odchodne powiedziałam babeczce, zeby sie córką zajęła, bo ewidetnie prosi o uwagę i zeby ten telefon sobie wsadziła w tyłek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba bym jej ten telefon na ryju roztrzaskała za taki tekst. Ja też siedzę​ w telefonie jak dzieci się bawią na placu zabaw, ale zawsze patrzę gdzie są i co robią. Telefon nie jest najważniejszy. A ten tekst do Ciebie tej baby, to normal je aż mnie zdenerwował.

      Usuń
  11. Ciężko mi się wypowiedzieć jak jest w Twojej miejscowości, ale przyznam, że ja sama wychowałam się w małej mieścinie gdzie każdy każdego znał doskonale, ale później przyszedł etap szkoły wyższej i przprowadziłam się do większego miasta oddalonego o ponad 50 km.
    I powiem Ci, że jak zobaczyłam jak dzieci zachowują się wobec swoich rodziców ... jakie sceny i awantury robią im w miejscach publicznych to sama chociaż jeszcze nie byłam mamą miałam ochotę nie raz podejść i dać takiemu dzieciakowi po dupie ... a pierwsza myśl jak patrzyłam na takie sceny to było " Boże moja mama to by mi chyba zęby wybiła ".
    Teraz sama jestem mamą i nie wychowuję córki twardą ręką broń boże ... Ale za nic nie pozwolę na to, żeby moje dziecko wlazło mi na głowę.
    Chociaż w swoim otoczeniu mam kilkoro dzieci nieco starszych od mojej Anastazji i jak widzę podejście i rodzica i dziecka wobec mamy i taty ... to jestem gotowa złamać Swoje zasady pość po pasa i spuścić taki łomot, że w głowie się nie mieści.
    Może i większości czytającym nie spodoba się to co piszę, ale jestem zdania, że dziecko powinno mieć szacunek do rodzica, a rodzic do dziecka.
    I nie rozumiem rodziców co pozwalają dzieciom na wszystko, a w chwilach grozy tłumaczą się " NIE WIEM DLACZEGO SIĘ TAK DZIEJE " ... Jeszcze trochę to dzieci będą zdane same na siebie bo dzisiejsza technologia nie tylko dzieci wciąga w ślepą uliczkę, ale także rodziców i to jest przykre ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niedługo zrobią aplikacje do pilnowania dziecka...

      Usuń
  12. Nagminny problem ;D ludzie przyjeżdzją na wakacje i myślą, że im wszystko wolno ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ehh szkoda gadać..
    Mnie strasznie denerwuje jak ludzie wychodzą prosto przed maskę nad morzem to chyba codziennie po kilkanaście razy się zdarza, a jak ktoś potrąci to wina kierowcy bo nie uważał...
    Rodzice krzyczą jak dziecko złamie zasady w domu, a będąc na dworze sam rodzic pokazuje dziecku ze można lamac regulamin czy zasady..

    OdpowiedzUsuń
  14. Dorosli sobie myslą, zę raz przjda nic się nie satnie, a że dzicko potem samo też bedzie przebiegać przez ulicę to już nie pomyśla. Mnie tez krew zalewa na takie akcje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rodzice nie zdają sobie sprawy, jak wiele zachowań potrafią dzieci zapamiętać. Ja do dziś się dziwię jak moje dzieci postępują i widzę swoje odbicie. Chociażby najmłodsza przed pasami mówi "stop! Rozglądamy się" 😁😁

      Usuń
  15. Bardzo dobry text Goś, w 100% popieram!

    OdpowiedzUsuń
  16. Oj ja się nie będę za dużo wypowiadać bo mnie krew zaleje. Niektórzy rodzice wcale nie powinni mieć dzieci!
    Ostatnio stojąc na cpn podczas jazdy obserwowałam babkę która dosłownie szarpała 1,5 roczna córeczkę, która nie chciała założyć czapki! zero rozmowy zero kompromisu. Tylko szarpała ja za ręce. Jak jej zwróciłam uwagę odparła że to jej dziecko i żebym jej dupy nie zawracała.
    Krew normalnie zalewa.

    OdpowiedzUsuń
  17. No niestety dzieciom trzeba od początku wpajać zasady bezpieczeństwa na drodze i nie tylko :)

    OdpowiedzUsuń